środa, 3 kwietnia 2013

Imagin- Niall

 Przepraszam, że znowu tak długo nie pisałyśmy ale naprawdę nie ma czasu :c
Do czytania polecam to:
http://www.youtube.com/watch?v=dRRKw_N6vLg

                       Smutek. Złość. Bezsilność. Ból. Strach.
To w tedy czułam. W tedy, gdy mi go zabrano. Nie miałam poza nim nikogo.
Jego uśmiech był dla mnie jak tchnienie życia.
Każde słowo wypowiedziane z jego ust brzmiało najpiękniej na świecie.
W jego ramionach czułam się bezpiecznie jak nigdzie indziej.
                         Wpatruję się w niespokojną taflę wody. Zanurzyłam w niej stopę. Powoli kierowałam się w niebezpieczną głębinę.
                      "Panie wybacz mi. Panie nie zostawiaj mnie samej. Boże spraw żeby bolało jak najmniej"
Szeptałam słowa modlitwy. Po chwili zaczęłam krztusić się wodą. Gdyby ktoś mnie teraz zauwarzył z pewnością nie domyśliłby się, że po moich policzkach spływają łzy. Fale zabrały mnie głęboko w niebezpieczną otchłań wody.
                       Co czułam? Wszechogarniający spokój.
                      Powiew, który nie był wiatrem.
                     Zimno, które było ciepłe.
                    Światłość, która nie raziła oczu.
                   Coś czego nie da się opisać słowami.
                  Coś czego nie są w stanie zrozumieć ludzkie zmysły.
Po chwili samotnej wędrówki ujrzałam jego. Był radosny. Jego włosy były jeszcze bielsze niż zwykle.
Wyciągną do mnie rękę i wyszeptał:
-Już jesteś bezpieczna. Jesteś ze mną. Już nic ci nie grozi.- pochwyciłam jego dłoń. To był on. Mój kochany Niall. Wędrowaliśmy w białym świetle. Było przyjemnie, spokojnie- jeszcze nigdy się tak nie czułam.
Wreszcie dotarliśmy do wielkiej szczerozłotej bramy.
-Nie bój się.- wyszeptał mi do ucha blondyn. Pociągną mnie za rękę i znaleźliśmy się po drugiej stronie ogrodzenia. Spojrzałam w błękitne tęczówki Nialla.
-Gdzie jesteśmy?- spytałam
-W Raju.- odpowiedział całując mnie
-I już nikt mi nigdy cię nie zabierze?- spytałam ze strachem
-Nigdy przenigdy. Jesteś w Krainie wiecznego szczęścia.- uspokoił mnie i przytulił. 
Czy to możliwe? Możliwe, że wreszcie go znalazłam? Naprawdę zawsze już będę z nim szczęśliwa?
Jak inaczej może być? Jestem w Krainie Szczęścia. Krainie mlekiem i miodem płynącej. Jestem szczęśliwa i będę już zawsze. Zawsze z Niallem.
                                                                                                       DirectionerM
 Moim zdaniem taki sobie. Proszę o komentarze! :D
                               buziaki :**

niedziela, 27 stycznia 2013

Imagin- Zayn

Przepraszam za tak długą nieobecność ale szkoła=całkowity brak czasu ale zapraszam do czytania :)

Dla nastroju:http://www.youtube.com/watch?v=FOjdXSrtUxA

Tik-Tak
 Wskazówki zegara bezlitośnie przesuwają się do przodu...
Tik-Tak
Jeszcze przedwczoraj razem spędzaliśmy cudowne chwile...
Tik-Tak
Straciłem wszystko w kilka sekund. Całe moje szczęście odeszło razem z nią... Podniosłem się i podszedłem do szafki nocnej. Wyciągnąłem z niej pamiętnik [T.I]. Otworzyłem na przypadkowej stronie i zacząłem czytać:
                                       Drogi Pamiętniczku!
Wczoraj spędziłam z Zaynem cudowne cudowne chwile! Jeszcze nigdy nie czułam się tak wspaniale... Jest dla mnie najważniejszy na świecie! Kocham go...
Z moich oczu pociekły łzy. Dlaczego odeszła? Dlaczego właśnie ona? Moja ukochana [T.I]? Ponownie przekartkowałem książeczkę
                                      Kochany Pamiętniku!
Dziś dowiedziałam się o czymś, co zmieniło moje życie o 360 stopni! Dowiedziałam się, że...Jestem w ciąży...Ja się cieszę, ale boję się reakcji Zayna. mam nadzeję, że założymy szczęśliwą rodzinę...

Gdy to przeczytałem moje serce zaczęło bić mocniej. Dlaczego nic mi nie powiedziała?! Postanowiłem przeczytać ostatni wpis...
                                    Drogi Pamiętniku!
Dziś powiem Zaynowi o tym, że zostanie ojcem! Mam nadzieję, że się ucieszy... Kocham go! 
Nie potrafiłem powstrzymać łez... To wszystko skończyło się zbyt szybko... Miałem zostać ojcem! Miałem założyć rodzinę! Miałem być szczęśliwy! Życie jednak postanowiło zabrać mi wszystko, co sprawiło, że się uśmiechałem...Mam dość samotności...Boję się co  będzie następnego dnia...
 Tik-Tak
Tak bardzo chciałbym cofnąć czas i uchronić [T.I] przed tym wypadkiem...Niestety to nie możliwe...
Tik-Tak
Wskazówki zegara bezlitośnie posuwają się do przodu...
Zastanawiam się, czy życie bez niej ma jakikolwiek sens...
                                                                                DirectionerM
________________________________________
Mam nadzieję, że się podobało :)

niedziela, 2 grudnia 2012

Kolejny rozdział :)

Zapraszamy do czytania kolejnego rozdziału naszego opowiadania :D
 Do czytania włączcie : http://www.youtube.com/watch?v=O6qutPepOdc


                                Dziś nastał dzień przeprowadzki. Razem z Dracy przeprowadzamy się do domu chłopaków. Harry przyszedł pomóc mi w pakowaniu. Ja pakowałam ubranka, a on razem z naszą córeczką- zabawki.
-To jak? Chowamy misia do pudełka?-zapytał Harreh naszą pociechę. Ona w odpowiedzi przytaknęła.Jednak gdy miś znalazł się w pudełku ona wyciągnęła go i rzuciła daleko przed siebie. Hazza wyraźnie zażenowany tą sytuacją wstał i poszedł po pluszaka. Siadając zapytał
-To jak Dracy... Teraz go nie wyrzucisz?
-Nie- odpowiedziała mu. Zadowolony Harry usiadł i włożył misia do pudełka. Dracy szybko chwyciła go w rączki i uciekała. Styles westchnął ciężko, podszedł do mnie i przytulił mówiąc
-Jak ty to robisz kochanie?
-Zobacz głuptasie!- powiedziałam.
-Dracy włączyć ci bajeczkę?-zapytałam włączając telewizor. Mała od razu wgramoliła się na kanapę i przytuliła do siebie misia. Wyglądała słodko jak aniołek...
-Oglądaj sobie a mama i tata spakują rzeczy. - weszłam do pokoju córeczki. Harry wrzucał zabawki do pudełka. Cieszę się że wreszcie wszystko wróciło do normy. Podeszłam do zajętego pakowaniem rzeczy Dracy ,Harrego. Usiadłam koło niego i wpatrywałam się w każdy jego ruch. Hazza na chwilę przerwał swoją prace i z uśmiechem powiedział:
- Jak tak na mnie patrzysz to nie mogę się skupić na pakowaniu.
Po chwili podszedł do mnie i szepnął na ucho:
- Kocham Cię i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie i bez naszej małej kochanej córeczki.
W tej chwili odgarnął moje włosy z policzka i złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Trwaliśmy tak przez dłuższy czas kiedy nagle do pokoju wszedł Niall z małą na rękach.
- Sorry, że wam przeszkodziłem ale chłopaki już na was czekają w samochodzie i się niecierpliwią.- odparł tuląc Dracy, która zasnęła na jego rękach.
- Muszą poczekać jeszcze chwilę bo nie skończyliśmy się pakować- odpowiedział Harry śmiejąc się.
- No dobra to ja wpuszczam chłopaków do domu to wam pomogą- dodał Niall.
- O nie tylko nie to. Poczekaj my już się zbieramy i schodzimy na dół.- odparłam śmiejąc się.
Po chwili wszyscy razem pojechaliśmy do domu chłopaków gdzie  razem z Harrym mieliśmy zacząć nowe życie...
Miałam zamiar odpocząć w samochodzie, ale niestety...Z tą piątką chłopaków nie dało się odpoczywać. Ciągle się wygłupiali i śmiali.
-A tak swoją drogą to w domu na kogoś czeka mała niespodzianka!- powiedział Louis zwracając się do Dracy. Gdy dojechaliśmy do willi chłopaków Dracy obudziła się i zaczęła płakać. Chłopcy jednak mieli chyba wszystko dokładnie zaplanowane. Zayn wyskoczył z samochodu i wyjął z niego małą i zaprowadził ją do domu. Ja poszłam za nimi. Gdy chłopcy wnieśli już pudełka i walizki. Liam i Niall zaczęli bawić się z Dracy.
-Ok pokażmy mojej córeczce co dla niej mamy!-krzyknął Harry biorąc małą na ręce. Szliśmy korytarzem, gdy nagle Loui zawiązał mi oczy chusteczką i nadal prowadził przed siebie. Byłam zaskoczona. Co oni wymyślili?! Czułam że weszliśmy do jakiegoś pomieszczenia. Ktoś zdjął mi chusteczkę z oczu. Zauważyłam w tedy piękny różowy pokoik. Było tam mnóstwo zabawek. Na wprost drzwi stało białe łóżeczko z wygrawerowanym imieniem Dracy.
-Jak ślicznie! Chłopcy sami to zrobiliście?- zapytałam. Oni pokiwali głowami. Harry podszedł do mnie.
-Dasz mi rękę?-zapytał. Po chwili cała nasza rodzina odcisnęła swoje dłonie na ścianie. To był jeden z lepszych dni w moim życiu. Cała nasza rodzina w reszcie była w komplecie...
                                             Jak Wam się podobało? :D
                                                                       DirectionerW i DirectionerM


środa, 21 listopada 2012

Imagin Liam


Nie przedłużam-jak nigdy- i napiszę tego imagina.Mam nadzieję że się spodoba :)
Dla nastroju polecam:  http://www.youtube.com/watch?v=ePLKJSfjb8M&feature=g-vrec
                            Moje życie straciło sens... Usiadłam w tym miejscu... Mech był tutaj milutki. Zauważyłam że wyrasta na nim mały kwiatek. Przypomniałam sobie tę chwilę...
Jechałyśmy razem na przejażdżkę końmi. Postanowiłyśmy pojechać lasem. Była zima. Rozmawiałyśmy i śmiałyśmy. Nic dziwnego. Byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami. Zawsze, wszędzie razem... Gdy wjechałyśmy na pewien leśny pagórek jej koń nagle się poślizgnął i spadając przewrócił również mojego. Byłam przerażona... Obie spadałyśmy z góry. Widziałam jak El próbowała wyjąć nogę ze strzemienia... Nie byłam w stanie nic zrobić.Byłam bezradna tak jak i ona... Również nie mogłam sonie poradzić.Usłyszałam ostatni krzyk Elizabeth.Ostatkami sił zadzwoniłam po rodziców. Pomimo okropnego bólu przeszywającego moje ciało podeszłam a raczej przyczołgałam  się do Elizabeth. Uklęknęłam przy niej.
-El...Elizabeth proszę odezwij się! Błagam cię! Jedno słowo! Proszę nie zostawiaj mnie tu samej!-moje łzy kapały na jej kurtkę.Przytuliłam się do niej i płakałam. Dalej nie pamiętam nic...
                          Obudziłam się w szpitalu. Obok mnie siedzieli rodzice.
-Gdzie jest Elizabeth? Wszystko z nią dobrze prawda?- oni jednak nie odpowiedzieli mi.Odrywając wszystkie kroplówki wybiegłam z sali i zaczęłam krzyczeć
-El! Gdzie jesteś?! Odezwij się to ja! To ja Rose! Elizabeth! Proszę!- Krzyczałam płacząc. Mama mocno przytuliła mnie. Z wycieńczenia zasłabłam w jej ramionach. Śniła mi się El... Mówiła żebym zajęła się jej koniem- Prometeuszem. Mówiła że jej teraz lepiej i że jest ciągle ze mną...
                    Minęły już 2 miesiące od tego zdarzenia... Nie chodzę do szkoły, ponieważ psychologowie zakazali mi tego ze względu na mój stan psychiczny... Codziennie odwiedzam Elizabeth na cmentarzu.
Po chwili myślenia skierowałam się właśnie tam... Do mojej Elizabeth... Czasem ludzie patrzyli na mnie jak na wariatkę. Siedziałam przy grobie przyjaciółki i "rozmawiałam" z nią. Może to i dziwne ale.. Czułam jej obecność. Czułam się w tedy tak, jakby siedziała koło mnie.
Byłam już przy grobie El.
-Hej Elizabeth!- powiedziałam siadając na ławeczce- Co tam u ciebie? Prometeusz robi ogromne postępy! Po woli wychodzi z tej traumy po wypadku... Bardzo za tobą tęsknię wiesz?- powiedziałam nagle. Po moim policzku zaczęły spływać łzy
-Czemu cię już nie ma?! Byłaś dla mnie jak siostra! Elizabeth błagam cię zabierz mnie do siebie! Nie chcę tak żyć!- poczułam jak ktoś podchodzi do mnie i obejmuje mnie ramieniem. Przytuliłam się myśląc że to tata. Nic nie mówił. Ta cisza była kojąca. Rozpłakałam się na dobre. Podniosłam głowę. Zauważyłam że nie przytuliłam się do taty lecz do jakiego chłopaka.
-Przepraszam...-powiedziałam ocierając łzy dłonią
-Nic nie mów...
-Jesteś...Zachowujesz się inaczej niż reszta ludzi która przytula mnie tu jak płaczę... Zawsze mówią mi, że będzie dobrze i że rozumieją mój ból... Mówią że muszę być dzielna i nie wolno mi płakać bo jestem silną dziewczyną...I że czas leczy rany...I żebym pogodziła się z jej śmiercią bo to przeszłość...
-Nie wiem dlaczego tak mówią... Nikt nie jest w stanie zrozumieć co czujesz, nikt nie jest w stanie czuć tego samego bólu co ty... I nie wiem jak są w stanie powiedzieć że czas leczy rany!I Nigdy ale to PRZENIGDY nie wolno ci zapomnieć o tych których naprawdę kochasz!Trzeba być silnym ale nawet najsilniejsi muszą okazywać swoje emocje! Przepraszam że nie powiedziałem tego co chciałaś usłyszeć...
-Ale... Ja właśnie to chciałam usłyszeć!- odpowiedziałam mu . Wyglądał na trochę zaskoczonego. Po chwili odezwał się:
-Pomogę ci jeśli chcesz... Pomogę ci ułożyć sobie życie od nowa... Musisz tylko się zgodzić.-powiedział wyciągając rękę w moją stronę. Zawahałam się jednak przyjęłam jego propozycję.Postanowiłam mu zaufać.

                                       Mijały miesiące. Z Liamem- bo tak miał na imię ów chłopak, którego poznałam na cmentarzu- czułam się z każdym dniem coraz lepiej. Zabierał mnie w różne miejsca. Codziennie też przychodziliśmy do Elizabeth. Zapalaliśmy znicz i kładliśmy kwiaty. Po pewnym czasie coś między nami zaiskrzyło... Byliśmy razem nierozłączni... Przy Liamie czułam się bezpieczna i potrzebna. Pokazał mi że życie ma sens.Psychologowie byli zaskoczeni poprawą mojego zdrowia. Zaczęłam uśmiechać się i normalnie funkcjonować.Ja tak naprawdę miałam własną teorię na temat tego zdarzenia...Jestem pewna że to Elizabeth przysłała do mnie Liama. Chciała mi pokazać że się mną opiekuje... Kto wie? Może właśnie jej zawdzięczam miłość mojego życia?Mam nadzieję że razem z Liamem będziemy szczęśliwą parą... Do końca życia. Jedno jest pewne - ona zawsze będzie blisko mnie.
                                            
                               Mam nadzieję że się podobało. Dziękuję Wam bardzo za wszystkie komentarze :* To naprawdę daje motywację do pisania kolejnych imaginów! Jeszcze raz wielkie dzięki za wszystko! :*
                                                  DirectionerM

niedziela, 11 listopada 2012

Imagin smutny

Hej tu DirectionersW! Czas nadrobić zaległości na blogu i dodać jakiś imagin. Mam nadzieje, że wam się spodoba. Zachęcam do czytania i komentowania:D
Do czytania włączcie:http: http://www.youtube.com/watch?v=7lH9HqiZjH4&feature=related




9 październik

Pojedyncze krople deszczu spływają po szybie. Dookoła panuje szarośc, ale pomimo tego ludzie nie tracą swojego entuzjazmu. Silny wiatr  porywa z drzew liście, z których tworzą się ciemnobordowe dywany. Obserwuje świat za szyby. Jednak cieszę się z każdego dnia, bo dla osoby takiej jak ja każda minuta jest bardzo cenna i ważna. Po mimo bólu i wykończenia nie poddaje się. Lekarze mówią, że zostały mi jakieś dwa miesiące życia, ale ja głęboko wierze w to, że uda mi sie pokonać chorobę. Nie tracę również nadziei w to, że znajdę prawdziwą miłośc, że ktoś pokocha mnie taką jaką jestem. Mój ukochany powinien mieć piękne niebieskie oczy , w których głębi mogłabym się nieustannie zatapiać. Jego uśmiech, powinien być ciepły i przyciągający. Ale najważniejszą rzeczą powinno być jego serce. Chciałabym, żeby wzbudził we mnie poczucie bezpieczeństwa i zaufania, a także żeby wspierał mnie w najtrudniejszych momentach mojego życia...

11 październik

Nareszcie pojawiło się słońce. Jasne promienie gładzą moją twarz a ja nadal przypatruje się ludziom wypatrując w nich mojego księcia. Ukochanego  z bajki , który przyjedzie na swym koniu i sprawi, że stanę się najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Już niedługo wyjdę na kilka dni ze szpitala, odetchnę świeżym powietrzem. Może wtedy znajdę miłość swojego życia. Od dziecka marzyłam o tym aby mieć wspaniałego chłopaka , z którym założyłabym szczęśliwą rodzinę. Chciałabym choć raz w życiu poczuć stado motyli w brzuchu. Chciałabym wiedzieć jakim wspaniałym uczuciem jest zakochanie się...

12 październik

Jeszcze tylko dwa dni. Nie mogę się już doczekać. Od rana na mojej twarzy promienieje uśmiech. Może dlatego, że słońce nie schodzi z nieba. Obserwując ludzi spacerujących po parku przenoszę się w krainę marzeń. Te wszystkie zakochane pary trzymające się za ręce, roześmiane dzieci biegające po parku, a także  cała otaczająca przyroda sprawiają , że w moim wnętrzu panuje radośc. Dzięki swojej chorobie nauczyłam się , że trzeba cieszyć się z najdrobniejszych rzeczy i doceniać starania innych ludzi. Nauczyłam się także tego, że choć wszystko nie idzie jak po mojej myśli nigdy się nie poddaje ...

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Obudziłam się pełna energii i radości. To właśnie dzisiaj nadszedł dzień, w którym na tydzień wychodzę ze szpitala. Porządnie spakowałam swoje wszystkie rzeczy, starannie rozczesałam swoje długie brązowe włosy, na które założyłam grubą niebieską opaskę. Wokół szyi owinęłam turkusową chustkę, a na ciepły, wełniany sweterek zarzuciłam dżinsową kurteczkę. Pożegnałam się z moją koleżanką zajmującą łóżko tuż obok mojego po czym wzięłam spakowaną torbę i udałam się na dół. Tuż przy wyjściu przypomniałam sobie o najważniejszej i najcenniejszej dla mnie rzeczy- pamiętniku. Szybko wbiegłam po schodach na górę i wzięłam swój skarb. Przycisnęłam go mocno do swojej piersi i z ulgą udałam się do wyjścia. Kiedy przekroczyłam próg drzwi, odetchnęłam świeżym powietrzem. Właśnie tego mi brakowało, bezpośredniego kontaktu z naturą. Szłam krętymi uliczkami przeciskając się przez tłumy ludzi i podziwiałam piękno przyrody. Byłam taka szczęśliwa.Całkowicie zatraciłam się w myślach przez co nie zauważyłam  pewnej osoby nadchodzącej z przeciwnej strony.W jednej chwili upadłam na ziemię a mój pamiętnik wypadł mi z ręki:
- Strasznie przepraszam. to moja wina.- odezwał się męski głos.
chłopak bez zastanowienia podał mi rękę i podniósł mnie z ziemi. Zaczęłam  otrzepywać swoje spodnie i nawet nie zauważyłam kiedy nieznajomy chłopak schylił się po mój pamiętnik.Odwróciłam się w jego stronę już chciałam wziąsc od niego pamiętnik i wydusić z siebie jakieś słowa kiedy... kiedy ujrzałam jego piękne oczy...
 "Mój ukochany powinien mieć piękne nie bieskie oczy , w których głębi mogłabym się nieustannie zatapiać"
Jego wzrok był hipnotyzujący. Miał takie błękitne tęczówki,które skrywały w sobie pewną tajemnice. Totalnie zatraciłam się w jego spojrzeniu. Wydawało mi się, że świat na chwilę stanął w miejscu. Ale kiedy przyjrzałam się mu dalej zauważyłam uśmiech na jego twarzy...
" Jego uśmiech, powinien być ciepły i przyciągający"
Po chwili wyrwałam się z rozmyśleń i chwyciłam do ręki mój pamiętnik:
- Dziękuję. Nic... Nic się nie stało- wydusiłam z siebie słowa drżącym głosem.
Chłopak uważnie się mi przyglądał i śledził każdy mój ruch. Wtedy poczułam dziwne uczucie. W moim brzuchu latało milion motyli. Od razu wiedziałam, że jest to objaw pięknego uczucia jakim jest zakochanie.
- Może przejdziemy się razem po parku?- zaproponował po chwili milczenia.
- Jasne. Chodźmy.- odpowiedziała nadal nie mogąc uwierzyć w to co się dzieje.
Przez całe popołudnie spacerowaliśmy po ogromnym parku. Zapoznaliśmy się i spędziliśmy miło czas. Całkowicie zapomniałam o mojej chorobie. Po woli zaczynało się ściemniać. Niall bo tak miał na imię chłopak odprowadził mnie pod sam dom. Stalismy przy małej drewnianej furtce oświetleni blaskiem księżyca. Długo rozmawialiśmy. Spojrzałam na zegarek który wskazywał równo 12 w nocy.
- Ale późno. Muszę już iść. Dziękuje za wszystko.- powiedziałam przytulając chłopaka.
- Słodki snów.- odrzekł Niall z uśmiechem na twarzy, po czym zniknął za drzewami.
Otworzyłam furtkę i z uśmiechem na twarzy udałam się do domu. Kiedy tylko weszłam do pokoju od razu rzuciłam się na kanapę. Nawet nie zauważyłam kiedy moje oczy zaczęły się zamykać....
Obudziły mnie jasne promienie słonica wpadające do mojego pokoju przez dwa duże okna. Ubrałam się rozczesałam włosy i zjadłam śniadanie. Cały czas wspominałam wczorajszy dzień. Nie mogłam zapomnieć o chłopaku. Po śniadaniu wyszłam z domu na krótki spacer. Kiedy przekroczyłam próg furtki ujrzałam chłopaka siedzącego na ziemi obok mojego podwórka:
- Niall co ty to robisz?- zapytałam.
- O Sally. Jak to co robie czekam na ciebie. Wczoraj zapomniałem wziąść od ciebie numeru telefonu. Więc nie miałem innego wyjścia- powiedział blondyn wstając z ziemi.
- A no fakt.- odrzekłam.- Właśnie wybierałam się na spacer. Idziesz ze mną?- zapytałam
- Z miłą chęcią- odpowiedział.
 Podczas spaceru uśmiechy nie schodziły nam z twarzy. Świetnie się bawiliśmy. W końcu doszliśmy do ogromnego drzewa, pod którym lężała góra liści. Niall wziął w ręce liście i zaczął mnie nimi obrzucać:
- Pożałujesz tego!- krzyknęłam, smiejąc się.
Szybko chwyciłam w ręce liście i zaczęłam nimi celować w chłopaka. W pewnej chwili Niall objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie. Spojrzeliśmy głęboko w swoje oczy . Trwaliśmy tak przez kilka chwil. Nagle szybko odwróciłam głowę od chłopaka i odsunęłam się. Nie mogłam tego zrobić. Nie byłam pewna czy to ten jedyny.
- A tak przepraszam.- Odrzekł zawstydzony chłopak.
przez chwile panowała niezręczna cisza. W końcu podeszłam do Nialla przytuliłam do siebie i poszliśmy dalej. Chodziliśmy tak przez cały dzień. Chłopak znowu odprowadził mnie do domu.
- Może wejdziesz?- zaproponowałam.
- Jeśli to nie żaden problem.- odpowiedział.-
- Przestań! chodź!- Pociągnęłam chłopaka za ręke i po chwili znajdowaliśmy się w środku.
Za oknami panowała ciemność. Rozpaliłam kominek i zrobiłam nam gorące kakao. Usiedliśmy na kanapie i  pochłoneliśmy się w rozmowie. W pewnej chwili wzdrygnęłam. Niall wziął koc, który leżał na fotelu i szczelnie mnie nim otulił.
- dziękuje- odrzekłam.
 Wziął z mojej ręki kubek i postawił go na stole po czym spojrzał głęboko w moje oczy:
- Sally posłuchaj mnie. Kiedy po raz pierwszy cię zauważyłem moje serce zaczęło bić mocniej. Zakochałem się w tobie od pierwszego wejrzenia. Kochanie kocham cię- powiedział.
- To dokładnie tak samo jak ja. Niall kocham cie ale...ale to nie jest takie proste.- odpowiedziałam.
W tej chwili Niall posmutniał:
- co jest? Masz kogoś?- zapytał.
- Nie to nie o to chodzi. Bo widzisz ja jestem chora... śmiertelnie chora i został mi jakiś miesiąc życia.- powiedziałam a po moim policzku spłynęła pojedyncza łza.
- Sally kochanie nie możesz się poddać. Musisz mocno wierzyć w to że wszystko będzie dobrze. Razem przez to przejdziemy.- odpowiedział ocierając mój policzek.
Wtuliłam się w jego ramiona i zalałam się łzami. Po policzkach Nialla także zaczęły spływać łzy. Po chwili chwycił mój podbródek i skierował go w swoją stronę po czym złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Po kilku minutach oderwaliśmy się od siebie.
- Niall, Dziękuje- powiedziałam i przytuliłam się do chłopaka. Zasnęliśmy wtuleni w siebie...
Przez cały tydzień Niall zamieszkał u mnie. Cieszyliśmy się każdym dniem i żyliśmy tak jakby to miałby być ten ostatni. Nie traciliśmy ani jednej chwili. Kochaliśmy się ponad wszystko. Nadszedł dzień powrotu do szpitala. Niall pojechał ze mną i spędzał przy moim łóżku każdy dzień. Wspierał mnie i pomagał mi w trudnych chwilach. Pewnego dnia kiedy obudziłam się bardzo wcześnie Niall spał słodko trzymając głowę na moim brzuchu. Uśmiechnęłam się i pogładziłam ręką jego włosy. Był taki bezbronny i niewinny. Lekko poruszył się po czym podniósł głowę i pocałował mnie w usta.Zaczął dla mnie śpiewać a po moich policzkach spływały łzy wzruszenia.

2 listopada
Już niedługo koniec. Przyjdzie taki dzień kiedy odejdę z tego świata i po raz ostatni ujrzę   piękne oczy i uśmiech Nialla. Jednak nie żałuje żadnej chwili ponieważ jest przy mnie mój kochany chłopak, który wspiera mnie i kocha całym swoim sercem. A jednak spełniło się moje marzenie. Odnalazłam swojego księcia z bajki, którego szukałam całe życie. Każdy  kolejny dzień spędzony z nim sprawia  mi tyle radości. Przy nim zapominam o całym świecie i przenoszę się w krainę miłości i dobroci. Powoli się wykańczam, ale moje serce bije mocno ponieważ ma dla kogo...

Pewnego dnia kiedy siedziałam z Niallem poczułam się słabo , a moja aparatura zaczęła piszczeć. Na sale wbiegli lekarze i przeprowadzali reanimacje. Niall był wystraszony. Stał i wpatrywał się ze łzami w oczach we wszystkich ludzi próbujących mnie ratować.
- Niall, podejdź do mnie- odzrzękłam ostatkiem sił.
Chłopak posłusznie podszedł do mnie i usiadł przy moim łó\ku.
- Niall, kochanie dziękuje C za wszystko. Za to, że przy mnie byłeś. Ale przede wszystkim chciałam ci podziękować za to, że spełniłeś moje marzenie. Właśnie dziś przyszedł ten czas kiedy muszę odejść, ale ty obiecaj mi , że nadal będziesz takim roześmianym i słodkim Niallem, którego pokochałam. A teraz weź go i opiekuj się nim.- powiedziałam wręczając mu mój pamiętnik- Możesz go przeczytać. Niech to będzie pamiątka po mnie. Obiecuje, że nawet jeśli mnie tu nie będzie będe przy tobie i będe opiekowała się tobą tak jak ty mną. Niall kocham cię.... - powiedziałam po czym zamknęłam oczy i zasnęłam na zawsze.
- Sally kocham cię....- powiedział Niall i zapłakany wtulił się z całej siły we mnie.

Imagin dość długi,ale mam nadzieje, że się podobał :D Piszcie swoje opinie w komentarzach.
                                                                                                        DirectionersW

sobota, 10 listopada 2012

Imagin Zayn

Dziś imagin o Zaynie bo zaniedbałyśmy sprawę z pisaniem  o nim :( Więc zapraszam do czytania :D
 Moim zdaniem kiepski ale sami oceńcie :)

Jeśli ktoś nie chce słuchać nowych piosenek One Direction żeby mieć niespodziankę to proszę tego nie włączać :) http://www.youtube.com/watch?v=_9u4Jmtz_ww



        Leżałam na kanapie wtulając się w mojego męża- Zayna Malika. Cieszyłam się wolną chwilą. Mamy 3 dzieci, które zapewne za chwilę coś spsocą... Przypomniał mi się pewien jeden z najpiękniejszych dni w moim życiu:

                                    Siedziałam na szkolnym korytarzu i uczyłam się na zajęcia. Był to ciepły wiosenny dzień...Ptaki za oknem wyśpiewywały piękną melodię. Miałam ochotę wybiec na dwór aby wsłuchać się dokładniej tej piosence a potem tańczyć w jej rytm- poczuć się wolna właśnie jak te ptaszki siedzące w koronach drzew. Wyjrzałam  przez okno. Dziś Zayn wraca z trasy.Ciekawe kiedy dolecą  z chłopakami na miejsce?Nagle na korytarzu zapanował chaos. Usłyszałam piski dziewczyn.
"Pewnie komuś znowu coś podrzucili do plecaka" pomyślałam i spojrzałam w sronę z której dobiegały wrzaski. Moim oczom ukazał się mój ukochany- Zayn.
"Co ty tu robisz?!" posłałam mu pytające spojrzenie. On oparł się tylko o ścianę i uśmiechną się w moją stronę. Byliśmy parą o której nikt nie wiedział ze względu na karierę Malika. Byłam zaskoczona...Ostatnio oboje uznaliśmy że nie będziemy się ujawniać bo tak będzie dla nas lepiej, a dziś on przychodzi do mojej szkoły jak gdyby nigdy nic.A poza tym pewnie dopiero co wrócił z trasy!Byłam szczęśliwa że go ujrzałam ale z drugiej strony zmartwiłam się... Co on wyrabiał?! Spojrzałam jeszcze raz w jego stronę.Jego oczy miały piękny brązowo złoty kolor.  On zawołał mnie gestem ręki. Podbiegłam do niego. On złapał mnie w talii lekko podniósł do góry i obrócił się  ze mną w powietrzu. Przez zapomniałam o szkole i cieszyłam się tą chwilą.
-Co ty robisz wariacie?-zapytałam go
-Kocham Cię [T.I]. Nie możemy tego dalej ukrywać... Jesteś dla mnie najważniejsza i chcę to oświadczyć całemu światu! Oni do tej pory o nas nie wiedzieli a teraz fani to zaakceptują... Czy tego chcą czy nie jesteś miłością mojego życia rozumiesz?-zapytał odgarniając włosy z mojego policzka.
Przytaknęłam i uśmiechnęłam się. 
-Słuchajcie ludzie!!!!-wrzasną nagle Bad Boy- Ja i [T.I] od pewnego czasu jesteśmy parą!!!! - po jego słowach wszyscy zaczęli klaskać i wiwatować. Z moich oczu zaczęły kapać łzy- łzy szczęścia. Mój kochany wariat. Zayn przychylił się do mnie. 
-Pocałujesz mnie?-zapytał na ucho. Nic nie odpowiedziałam. Stanęłam na palcach żeby dosięgnąć jego ust i złożyłam na nich delikatny pocałunek. Z ust obserwatorów słychać było ciche "awwwwwwwwww" i znowu  zaczęli nam klaskać. 
-Kocham cię [T.I] jesteś moim ideałem.-powiedział jeszcze i zabrzmiał dzwonek nawołujący na lekcje.
-Przez ciebie dostanę złą ocenę wariacie- powiedziałam przytulając go do siebie.
Po chwili pożegnaliśmy się i poszłam do klasy cała rozpromieniona.
                                   Tej chwili na pewno nigdy nie zapomnę. Uśmiechnęłam się do siebie. Nagle usłyszałam krzyki i płacz:
-MAMOOOOOOOOOOOOOOOOO ONI Z NOWU MI PRZESZKADZAJĄ- to była nasza najstarsza córka- Lily. Najbardziej obowiązkowa...
-Zayn pójdziesz do nich?-zapytałam leniwie
-Nie możesz ty?- przekomarzał się ze mną
-Pójdę jeśli sam potrafisz zrobić sobie śniadanie, obiad, kolację,pranie i sam sobie wszystko uprasujesz.-na te słowa chłopak zeskoczył z kanapy i pobiegł do dzieciaków krzycząc: "Bójcie się bo idzie super przystojny Zayn Malik, który zawsze prześlicznie wygląda!!!!". Po drodze oczywiście poprawił włosy i przejrzał się w lustrze.Tak on się prawie nie zmienił... Ten sam kochany wariat co kiedyś.

                                                             Tak jak mówiłam nie jest najlepszy ale mam nadzieję że w miarę Wam się podobał :) Prosimy o komentarze ponieważ to  motywacja do dalszego pisania :)
                                                  DirectionersM
P.S 1 komentarz- jeden talerz bigosu dla Nialla :)

czwartek, 1 listopada 2012

Imagin z Harrym



 Hej! Na początku chciałam was przeprosić, że tak długo nic nie dodawałam, ale mam tyle obowiązków , że czasami nie wyrabiam. Szkoła, tańce, nauka a do tego kupiłam sobie gitarę i uczę się na niej grać :D Najważniejszy powód tego, że nic ostatnio nie pisałam to brak weny, ale powróciła i napisałam ten imagin. Mam nadzieje,że wam sie spodoba. Zachęcam do czytania i komentowania naszych postów, bo każdy jeden komentarz sprawia nam ogromną  radość :D

Do czytania włączcie:http://www.youtube.com/watch?v=Vq6B6MqSTGw




Zima to piękna pora roku. Drzewa i krzewy otulone białym puchem , a o poranku mgła roznosząca się po całej okolicy. Wszystko staje się wtedy takie piękne. Po mimo tego, że termometry wskazują temperaturę na minusie, w moim wnętrzu panuje ciepło. To wszystko dzięki miłości, którą Harry wlewa do mojego serca. Ubrana w cieplutki sweter, siedzę  na parapecie i podziwiam piękno tej pory roku. W ręku trzymam kubek gorącego kakao, którego zapach roznosi  się po całym pokoju. Uśmiech maluje się na twarzy kiedy widzi się te wszystkie roześmiane dzieci. Małe , drobne osóbki toczą przed sobą wielki kule śnieżne tworząc z nich ogromnego bałwana. Przyglądając się temu wszystkiemu nawet nie zauważyłam kiedy na parapecie usiadł mały, bezbronny ptaszek. Bez zastanowienia uchyliłam okno i wyrzuciłam m  kawałki chleba z mojej niedojedzonej kanapki. Szybko zabrał się do spożywania pokarmu, po czym odleciał znikając za drzewami. Zamknęłam okno, ponieważ do domu wdarł sie chłód. Przeszedł mnie zimny dreszcz. Nagle poczułam czyiś dodtyk na moich plecach. Odwróciłam się i ujrzałam Harrego. Spojrzał na mnie i otulił mnie kocem. Owinęłam się w cieplutki materiał i lekko odsunęłam się ustępując Hazzie miejsca. Usiadł koło mnie i objął mnie ramieniem.
- Masz świetne wyczucie czasu.- powiedziałam, uśmiechając się- akurat zrobiło mi się zimno.- dodałam.
- Widzisz jakiego masz wspaniałego męża. - odpowiedział, po czym zbliżył się do mnie i złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Trwaliśmy w nim przez kilka chwil.
- Pamiętam jak byliśmy tacy mali. - rzekłam , wpatrując się w okno.
- To były wspaniałe czasy.- odpowiedział, ściskając moją dłoń.
Wtuleni w siebie zatraciliśmy się we wspomnieniach...

    Ubrana w piękną, zwiewną sukieneczkę, biegłam przez łąkę zbierając kwiaty. Moje długie, ciemne włosy, spięte małą spineczką   powiewały na wietrze. Wreszcie dobiegłam do Ciebie. Siedziałeś zamyślony przy ogromny drzewie. Przykucnęłam przy Tobie i wręczyłam Ci bukiet. Od razu na twojej twarzy pojawił się uśmiech. Chwyciłam Cię za rękę i pobiegliśmy razem. Przeskoczyliśmy przez wąski strumyk i znajdowaliśmy się na miejscu. Był to mały drewniany domek ozdobiony naszymi rysunkami i zdjęciami. Wyjęłam z torebki aparat, po czym mocno się uśmiechnęliśmy i zrobiliśmy sobie zdjęcie. Po chwili otworzyliśmy małe drewniane drzwiczki i weszliśmy do środka. Przywitały nas jasne promienie słońca , które wdzierały się do domku przez cztery okienka. Usiedliśmy podłodze i przyrzekliśmy sobie przyjaźń do końca życia...

Z naszych rozmyśleń wyrwał nas płacz naszej córeczki. Harry szybko zeskoczył z parapetu i stanął na przeciwko mnie. Nagle chwycił mnie za dłonie i wziął mnie na ręce.
- Co ty robisz ?- zapytałam, śmiejąc się- Jestem ciężka, zostaw mnie!- krzyknęłam.
- Ty ciężka? Jesteś lekka jak piórko.- odparł całując mnie w usta.
Szybko wbiegł na górę po schodach i  po chwili znajdowaliśmy się w pokoju  Darcy. Harry postawił mnie na ziemi tuż przy małej drewnianej kołysce. W niej znajdowała się nasza mała, śliczna córeczka, owinięta w cieplutki kocyk. Strasznie płakała. Wyjęłam ją z kołyski i przytuliłam do siebie.
- Skarbie nie płacz, mama przy tobie jest.- Szepnęłam do małej. Jednak ona nie przestawała płakać.
Harry podszedł do mnie i wziął ją do siebie. Po chwili zaczął śpiewać jej kołysankę. Darcy momentalnie się uspokoiła.
- Więc to tak płakałaś po to ,aby tata dla ciebie śpiewał.- odparłam, śmiejąc się.
- Ona wie co dobre.- powiedział Harry.
Mocno się do niego przytuliłam i szepnęłam:
- Tak bardzo was kocham.
- My ciebie też.- odpowiedział.
Nawet nie zauważyliśmy kiedy mała zasnęła w ramionach Hazzy. Delikatnie odłożył ją do kołyski, po czym powiedział:
- Zawsze będziesz moją małą , kochaną Allie.
- A ty zawsze będziesz moim małym, słodkim Haroldem.- odpowiedziałam.
Przybliżyliśmy się do siebie i złączyliśmy nasze usta w długim i namiętnym pocałunku.


I jak wam się podobało? Piszcie w komentarzach.
                                                                            Pozdrawiam  DirectionersW