niedziela, 11 listopada 2012

Imagin smutny

Hej tu DirectionersW! Czas nadrobić zaległości na blogu i dodać jakiś imagin. Mam nadzieje, że wam się spodoba. Zachęcam do czytania i komentowania:D
Do czytania włączcie:http: http://www.youtube.com/watch?v=7lH9HqiZjH4&feature=related




9 październik

Pojedyncze krople deszczu spływają po szybie. Dookoła panuje szarośc, ale pomimo tego ludzie nie tracą swojego entuzjazmu. Silny wiatr  porywa z drzew liście, z których tworzą się ciemnobordowe dywany. Obserwuje świat za szyby. Jednak cieszę się z każdego dnia, bo dla osoby takiej jak ja każda minuta jest bardzo cenna i ważna. Po mimo bólu i wykończenia nie poddaje się. Lekarze mówią, że zostały mi jakieś dwa miesiące życia, ale ja głęboko wierze w to, że uda mi sie pokonać chorobę. Nie tracę również nadziei w to, że znajdę prawdziwą miłośc, że ktoś pokocha mnie taką jaką jestem. Mój ukochany powinien mieć piękne niebieskie oczy , w których głębi mogłabym się nieustannie zatapiać. Jego uśmiech, powinien być ciepły i przyciągający. Ale najważniejszą rzeczą powinno być jego serce. Chciałabym, żeby wzbudził we mnie poczucie bezpieczeństwa i zaufania, a także żeby wspierał mnie w najtrudniejszych momentach mojego życia...

11 październik

Nareszcie pojawiło się słońce. Jasne promienie gładzą moją twarz a ja nadal przypatruje się ludziom wypatrując w nich mojego księcia. Ukochanego  z bajki , który przyjedzie na swym koniu i sprawi, że stanę się najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Już niedługo wyjdę na kilka dni ze szpitala, odetchnę świeżym powietrzem. Może wtedy znajdę miłość swojego życia. Od dziecka marzyłam o tym aby mieć wspaniałego chłopaka , z którym założyłabym szczęśliwą rodzinę. Chciałabym choć raz w życiu poczuć stado motyli w brzuchu. Chciałabym wiedzieć jakim wspaniałym uczuciem jest zakochanie się...

12 październik

Jeszcze tylko dwa dni. Nie mogę się już doczekać. Od rana na mojej twarzy promienieje uśmiech. Może dlatego, że słońce nie schodzi z nieba. Obserwując ludzi spacerujących po parku przenoszę się w krainę marzeń. Te wszystkie zakochane pary trzymające się za ręce, roześmiane dzieci biegające po parku, a także  cała otaczająca przyroda sprawiają , że w moim wnętrzu panuje radośc. Dzięki swojej chorobie nauczyłam się , że trzeba cieszyć się z najdrobniejszych rzeczy i doceniać starania innych ludzi. Nauczyłam się także tego, że choć wszystko nie idzie jak po mojej myśli nigdy się nie poddaje ...

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Obudziłam się pełna energii i radości. To właśnie dzisiaj nadszedł dzień, w którym na tydzień wychodzę ze szpitala. Porządnie spakowałam swoje wszystkie rzeczy, starannie rozczesałam swoje długie brązowe włosy, na które założyłam grubą niebieską opaskę. Wokół szyi owinęłam turkusową chustkę, a na ciepły, wełniany sweterek zarzuciłam dżinsową kurteczkę. Pożegnałam się z moją koleżanką zajmującą łóżko tuż obok mojego po czym wzięłam spakowaną torbę i udałam się na dół. Tuż przy wyjściu przypomniałam sobie o najważniejszej i najcenniejszej dla mnie rzeczy- pamiętniku. Szybko wbiegłam po schodach na górę i wzięłam swój skarb. Przycisnęłam go mocno do swojej piersi i z ulgą udałam się do wyjścia. Kiedy przekroczyłam próg drzwi, odetchnęłam świeżym powietrzem. Właśnie tego mi brakowało, bezpośredniego kontaktu z naturą. Szłam krętymi uliczkami przeciskając się przez tłumy ludzi i podziwiałam piękno przyrody. Byłam taka szczęśliwa.Całkowicie zatraciłam się w myślach przez co nie zauważyłam  pewnej osoby nadchodzącej z przeciwnej strony.W jednej chwili upadłam na ziemię a mój pamiętnik wypadł mi z ręki:
- Strasznie przepraszam. to moja wina.- odezwał się męski głos.
chłopak bez zastanowienia podał mi rękę i podniósł mnie z ziemi. Zaczęłam  otrzepywać swoje spodnie i nawet nie zauważyłam kiedy nieznajomy chłopak schylił się po mój pamiętnik.Odwróciłam się w jego stronę już chciałam wziąsc od niego pamiętnik i wydusić z siebie jakieś słowa kiedy... kiedy ujrzałam jego piękne oczy...
 "Mój ukochany powinien mieć piękne nie bieskie oczy , w których głębi mogłabym się nieustannie zatapiać"
Jego wzrok był hipnotyzujący. Miał takie błękitne tęczówki,które skrywały w sobie pewną tajemnice. Totalnie zatraciłam się w jego spojrzeniu. Wydawało mi się, że świat na chwilę stanął w miejscu. Ale kiedy przyjrzałam się mu dalej zauważyłam uśmiech na jego twarzy...
" Jego uśmiech, powinien być ciepły i przyciągający"
Po chwili wyrwałam się z rozmyśleń i chwyciłam do ręki mój pamiętnik:
- Dziękuję. Nic... Nic się nie stało- wydusiłam z siebie słowa drżącym głosem.
Chłopak uważnie się mi przyglądał i śledził każdy mój ruch. Wtedy poczułam dziwne uczucie. W moim brzuchu latało milion motyli. Od razu wiedziałam, że jest to objaw pięknego uczucia jakim jest zakochanie.
- Może przejdziemy się razem po parku?- zaproponował po chwili milczenia.
- Jasne. Chodźmy.- odpowiedziała nadal nie mogąc uwierzyć w to co się dzieje.
Przez całe popołudnie spacerowaliśmy po ogromnym parku. Zapoznaliśmy się i spędziliśmy miło czas. Całkowicie zapomniałam o mojej chorobie. Po woli zaczynało się ściemniać. Niall bo tak miał na imię chłopak odprowadził mnie pod sam dom. Stalismy przy małej drewnianej furtce oświetleni blaskiem księżyca. Długo rozmawialiśmy. Spojrzałam na zegarek który wskazywał równo 12 w nocy.
- Ale późno. Muszę już iść. Dziękuje za wszystko.- powiedziałam przytulając chłopaka.
- Słodki snów.- odrzekł Niall z uśmiechem na twarzy, po czym zniknął za drzewami.
Otworzyłam furtkę i z uśmiechem na twarzy udałam się do domu. Kiedy tylko weszłam do pokoju od razu rzuciłam się na kanapę. Nawet nie zauważyłam kiedy moje oczy zaczęły się zamykać....
Obudziły mnie jasne promienie słonica wpadające do mojego pokoju przez dwa duże okna. Ubrałam się rozczesałam włosy i zjadłam śniadanie. Cały czas wspominałam wczorajszy dzień. Nie mogłam zapomnieć o chłopaku. Po śniadaniu wyszłam z domu na krótki spacer. Kiedy przekroczyłam próg furtki ujrzałam chłopaka siedzącego na ziemi obok mojego podwórka:
- Niall co ty to robisz?- zapytałam.
- O Sally. Jak to co robie czekam na ciebie. Wczoraj zapomniałem wziąść od ciebie numeru telefonu. Więc nie miałem innego wyjścia- powiedział blondyn wstając z ziemi.
- A no fakt.- odrzekłam.- Właśnie wybierałam się na spacer. Idziesz ze mną?- zapytałam
- Z miłą chęcią- odpowiedział.
 Podczas spaceru uśmiechy nie schodziły nam z twarzy. Świetnie się bawiliśmy. W końcu doszliśmy do ogromnego drzewa, pod którym lężała góra liści. Niall wziął w ręce liście i zaczął mnie nimi obrzucać:
- Pożałujesz tego!- krzyknęłam, smiejąc się.
Szybko chwyciłam w ręce liście i zaczęłam nimi celować w chłopaka. W pewnej chwili Niall objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie. Spojrzeliśmy głęboko w swoje oczy . Trwaliśmy tak przez kilka chwil. Nagle szybko odwróciłam głowę od chłopaka i odsunęłam się. Nie mogłam tego zrobić. Nie byłam pewna czy to ten jedyny.
- A tak przepraszam.- Odrzekł zawstydzony chłopak.
przez chwile panowała niezręczna cisza. W końcu podeszłam do Nialla przytuliłam do siebie i poszliśmy dalej. Chodziliśmy tak przez cały dzień. Chłopak znowu odprowadził mnie do domu.
- Może wejdziesz?- zaproponowałam.
- Jeśli to nie żaden problem.- odpowiedział.-
- Przestań! chodź!- Pociągnęłam chłopaka za ręke i po chwili znajdowaliśmy się w środku.
Za oknami panowała ciemność. Rozpaliłam kominek i zrobiłam nam gorące kakao. Usiedliśmy na kanapie i  pochłoneliśmy się w rozmowie. W pewnej chwili wzdrygnęłam. Niall wziął koc, który leżał na fotelu i szczelnie mnie nim otulił.
- dziękuje- odrzekłam.
 Wziął z mojej ręki kubek i postawił go na stole po czym spojrzał głęboko w moje oczy:
- Sally posłuchaj mnie. Kiedy po raz pierwszy cię zauważyłem moje serce zaczęło bić mocniej. Zakochałem się w tobie od pierwszego wejrzenia. Kochanie kocham cię- powiedział.
- To dokładnie tak samo jak ja. Niall kocham cie ale...ale to nie jest takie proste.- odpowiedziałam.
W tej chwili Niall posmutniał:
- co jest? Masz kogoś?- zapytał.
- Nie to nie o to chodzi. Bo widzisz ja jestem chora... śmiertelnie chora i został mi jakiś miesiąc życia.- powiedziałam a po moim policzku spłynęła pojedyncza łza.
- Sally kochanie nie możesz się poddać. Musisz mocno wierzyć w to że wszystko będzie dobrze. Razem przez to przejdziemy.- odpowiedział ocierając mój policzek.
Wtuliłam się w jego ramiona i zalałam się łzami. Po policzkach Nialla także zaczęły spływać łzy. Po chwili chwycił mój podbródek i skierował go w swoją stronę po czym złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Po kilku minutach oderwaliśmy się od siebie.
- Niall, Dziękuje- powiedziałam i przytuliłam się do chłopaka. Zasnęliśmy wtuleni w siebie...
Przez cały tydzień Niall zamieszkał u mnie. Cieszyliśmy się każdym dniem i żyliśmy tak jakby to miałby być ten ostatni. Nie traciliśmy ani jednej chwili. Kochaliśmy się ponad wszystko. Nadszedł dzień powrotu do szpitala. Niall pojechał ze mną i spędzał przy moim łóżku każdy dzień. Wspierał mnie i pomagał mi w trudnych chwilach. Pewnego dnia kiedy obudziłam się bardzo wcześnie Niall spał słodko trzymając głowę na moim brzuchu. Uśmiechnęłam się i pogładziłam ręką jego włosy. Był taki bezbronny i niewinny. Lekko poruszył się po czym podniósł głowę i pocałował mnie w usta.Zaczął dla mnie śpiewać a po moich policzkach spływały łzy wzruszenia.

2 listopada
Już niedługo koniec. Przyjdzie taki dzień kiedy odejdę z tego świata i po raz ostatni ujrzę   piękne oczy i uśmiech Nialla. Jednak nie żałuje żadnej chwili ponieważ jest przy mnie mój kochany chłopak, który wspiera mnie i kocha całym swoim sercem. A jednak spełniło się moje marzenie. Odnalazłam swojego księcia z bajki, którego szukałam całe życie. Każdy  kolejny dzień spędzony z nim sprawia  mi tyle radości. Przy nim zapominam o całym świecie i przenoszę się w krainę miłości i dobroci. Powoli się wykańczam, ale moje serce bije mocno ponieważ ma dla kogo...

Pewnego dnia kiedy siedziałam z Niallem poczułam się słabo , a moja aparatura zaczęła piszczeć. Na sale wbiegli lekarze i przeprowadzali reanimacje. Niall był wystraszony. Stał i wpatrywał się ze łzami w oczach we wszystkich ludzi próbujących mnie ratować.
- Niall, podejdź do mnie- odzrzękłam ostatkiem sił.
Chłopak posłusznie podszedł do mnie i usiadł przy moim łó\ku.
- Niall, kochanie dziękuje C za wszystko. Za to, że przy mnie byłeś. Ale przede wszystkim chciałam ci podziękować za to, że spełniłeś moje marzenie. Właśnie dziś przyszedł ten czas kiedy muszę odejść, ale ty obiecaj mi , że nadal będziesz takim roześmianym i słodkim Niallem, którego pokochałam. A teraz weź go i opiekuj się nim.- powiedziałam wręczając mu mój pamiętnik- Możesz go przeczytać. Niech to będzie pamiątka po mnie. Obiecuje, że nawet jeśli mnie tu nie będzie będe przy tobie i będe opiekowała się tobą tak jak ty mną. Niall kocham cię.... - powiedziałam po czym zamknęłam oczy i zasnęłam na zawsze.
- Sally kocham cię....- powiedział Niall i zapłakany wtulił się z całej siły we mnie.

Imagin dość długi,ale mam nadzieje, że się podobał :D Piszcie swoje opinie w komentarzach.
                                                                                                        DirectionersW

1 komentarz: